Znamy brązowego medalistę mistrzostw świata w siatkówce. Brazylia i Słowenia nie stworzyły wyrównanego widowiska
Zarówno Brazylia, jak i Słowenia, przegrały swoje mecze półfinałowe i obu reprezentacjom nie pozostało nic innego, jak powalczyć o brązowy medal mistrzostw świata. Faworytem starcia byli Canarinhos, którzy dzień wcześniej po tie-breaku ulegli Polakom. Wicemistrzowie Europy z kolei byli jedynie tłem dla dobrze dysponowanych Włochów i nie dostarczyli wielu argumentów na poparcie tezy, że mogą liczyć się w walce o miejsce na podium mistrzostw świata.
Brazylia – Słowenia. Pogrom w pierwszym secie
Początkowo Brazylia i Słowenia grały punkt za punkt, a jako pierwsi trzy „oczka” przewagi wypracowali wicemistrzowie Europy. Podopieczni Gheorghe Cretu po kiwce Vincicia prowadzili 11:8, a po błędzie rywali powiększyli przewagę. Słoweńcy przez dłuższy czas trzymali rywali na dystans i dopiero niecelne ataki Sterna oraz świetna postawa Lucasa w zagrywce sprawiły, że na tablicy wyników po raz kolejny pojawił się remis (15:15).
Druga część partii całkowicie należała do drużyny z Ameryki Południowej. Lucas nękał rywali zagrywką, Leal punktował ze środka, a Słoweńcy co jakiś czas napotykali dobrze ustawiony blok Brazylijczyków, którzy wygrali seta 25:18.
MŚ w siatkówce Brazylia górą w drugiej partii
Druga partia początkowo była wyrównana i wydawało się, że Słoweńcy nawiążą z Brazylijczykami rywalizację o triumf w secie. Tak się jednak nie stało, bo od stanu 10:10 Canarinhos zaczęli „odjeżdżać” podopiecznym Cretu. Najpierw Pajenk zepsuł zagrywkę, później pomylił się Cebulj, a następnie Leal podwyższył prowadzenie swojej drużyny (13:10). Współgospodarze turnieju tylko raz zdołali zbliżyć się do wicemistrzów świata na dwa punkty (12:14), a końcówka seta ponownie należała do Brazylijczyków, którzy rozbili Słoweńców 25:18.
Słowenia nawiązała walkę
Rozpędzonym Brazylijczykom nie pozostało nic innego, jak w trzeciej partii postawić „kropkę nad i”. Canarinhos po ataku Wallace'a i bloku Lucasa prowadzili już 4:1 potwierdzając, że zdążyli zregenerować się po porażce z Polakami. Drużyna Cretu ponownie miała problem z nawiązaniem wyrównanej rywalizacji, a po ataku Leala z lewego skrzydła było już 12:5 dla wicemistrzów świata.
Współgospodarze czempionatu mniej więcej w połowie seta przegrywali pięcioma punktami (9:14), ale i tak zdołali doprowadzić do wyrównania po atakach Sterna i asie serwisowym (15:15). Dalej gra stała się bardzo wyrównana, a punktowa zagrywka Sterna sprawiła, że to Słoweńcy odskoczyli rywalom na dwa „oczka” (22:20). Wicemistrzowie Europy prowadzenia nie oddali do końca partii, którą wygrali 25:22.
Brazylia trzecią drużyną mistrzostw świata
Słoweńcy świetnie weszli w czwartą partię, szybko odskakując rywalom (4:0). Canarinhos szybko jednak doprowadzili do remisu, w czym pomogli im wicemistrzowie Europy, popełniając dwa niewymuszone błędy. Podopieczni Renana Dal Zotto najwyraźniej sprawnie otrząsnęli się po słabym początku seta i dzięki dobrej grze blokiem oraz atakowi Leala objęli dwupunktowe prowadzenie (8:6).
Brazylia cierpliwie czekała na okazję do odskoczenia rywalom, co też udało się po bloku Lucasa na Cebulju i punktowej zagrywce Wallace'a (15:11). Od tego momentu Słoweńcy wyraźnie stracili rezon i mieli problem z odrobieniem straty, która w pewnym momencie wynosiła już sześć „oczek” (14:20). Ostatecznie Canarinhos jeszcze powiększyli przewagę i wygrali 25:18, a całe spotkanie 3:1 i po raz pierwszy w historii sięgnęli po brązowy medal mistrzostw świata.